12.04.2014

Rozdział 7

Wytrzeszczyłam oczy i jednocześnie szczęka sama mi opadła. To był on, to był chłopak ,w którym jestem zakochana i do dziś myślałam, że go nigdy nie spotkam, a tu co? Jest ze mną w klasie.
-Usiądź obok Lucy, tam jest jedyne wolne miejsce. - wytrąciła mnie z zamyśleń nauczycielka. Spojrzał na mnie z takim samym zdziwieniem jak ja wcześniej na niego. On jednak był bardziej szczęśliwy niż zdziwiony tak jakby wiedział, że tu będę.
-Hej! Teraz widzimy się na prawdę! - wykrzyczał po cichu siadając na przydzielone mu miejsce.
-No tak ale czy ty przypadkiem nie mieszkasz w Ameryce? - zapytałam zdziwiona.
-No w sumie to tak... ale przeprowadziłem się tutaj z myślą, że cię znajdę. Może mało się znamy ale coś mnie przyciąga do ciebie i czuję, że znamy się od małego. - wyznał.
-Rayanie! Nie wiem jak było w Ameryce ale tu gadać nie można!- krzyknęła Mr. Higgins.
-Dobrze, przepraszam. - powiedział Rayan i już siedział cicho do końca lekcji.
Kiedy zabrzmiał dzwonek wszyscy wybiegli na przerwę. Pomału dochodząc do mojej szafki poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy i zaciąga w jakiś ciemny zaułek.
-Co się dzieje ? - zapytałam gdy odkryto mi oczy ale nie zauważyłam nikogo. Stojąc w ciemności i w ciszy poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie.
-Tu możemy pogadać bez uciszania. - wymruczał mi do ucha ktoś kogo znam. Obrócił mnie w swoją stronę i złapał moją twarz w dłonie. Zbliżył się pomału i zaczął mnie całować. Kiedy się odsunęłam by złapać oddech on szybko znów mnie przybliżył i swoim językiem pomuskał moje wargi pytając o pozwolenie czy może wsunąć swój język do mojej buzi. Kiedy przestał stałam oszołomiona przez to co właśnie się stało.
- Lucy Anno Shiper czy zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał trzymając mnie za dłonie.
-No nie wiem musiałabym sprawdzić jeszcze raz jak smakują twoje usta. - zażartowałam zadziornie.
- W tym akurat nie ma problemu. - uśmiechnął się łobuzersko i powtórzył czynność , którą wykonał wcześniej. Po tym szybko pokiwałam głową na znak, że się zgadzam pomimo krótkiej znajomości ale nie wiem jak wy ja wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Musnął moje wargi i złapał za rękę wychodząc na korytarz. Wszyscy gapili się na nas jakby zobaczyli Boga zstępującego na Ziemię. Idąc w stronę sali, w której zaraz mieliśmy mieć lekcje poczułam jak coś mnie szarpnęło za rękę i zaciągnęło do damskiej łazienki. Czy ja nie mogę spędzić normalnego dnia w tej szkole?! 

25.03.2014

Rozdział 6

-Lucy śniadanie! - usłyszałam krzyk taty dochodzący z kuchni.
- Już idę... - powiedziałam zmarnowana i zwlekłam się z łóżka.
 Wzięłam szybki prysznic i wyjęłam z szafy białą koszulkę z napisem "I want food" , czarne jeansy i czarne baletki. Po 10 minutach byłam gotowa.
- Dzień dobry skarbie. - powiedział tata smażąc naleśniki.
- Hej tato. - odpowiedziałam krótko biorąc mleko z lodówki.
 Zamknęłam jednym ruchem biodra lodówkę i usiadłam na swoim miejscu. Dziwnym trafem tata jest dziś cały rozpromieniony i taki .. szczęśliwy. W sumie nie dziwię się jest lepiej bez mamy, czuję się lepiej i tata chyba też.
 Zjadłam szybko naleśniki i kierowałam się w stronę wyjścia.
- Pa tato! - krzyknęłam sięgając po kluczyki i zakładając moją czarną skórzaną kurtkę.
Wsiadłam do mojego czarnego SUV'a i wyjechałam na uliczkę prowadzącą do szkoły. Podtrzymując kolanem kierownicę sięgnęłam ręką do schowka po paczkę Marlboro i zapaliłam. Nie,nie palę ale mimo całego szczęści poczułam potrzebę zapalenia. Zaciągnęłam się raz, drugi, trzeci.. zanim się obejrzałam byłam pod szkołą. Sięgnęłam po moją torbę z tylnego siedzenia i poszłam w stronę dużych szklanych drzwi.
- Lucy! Czemu tak późno?! Zawsze byłaś wcześniej ! - usłyszałam głos pędzącej Sary w moją stronę.
- Hej, Sara też cię miło widzieć. - powiedziałam przewracając oczami i idąc w stronę mojej szafki.
- Oh, przepraszam proszę Pani ale się martwiłam.
- To nie musisz.. Nic mi nie jest i nie będzie.
- Oj dobra.. ej słyszałaś podobno ma być jakiś nowy w klasie. - oznajmiła z błyskiem w oku.
- No i? Jakoś za bardzo się tym nie interesuję.
- No weź przestań jest okazja ! Może jest fajny?
-Ta.. jak każdy według ciebie.
- Jesteś pesymistką.
- Powiedz mi coś czego nie wiem. - powiedziałam obracając się w stronę przyjaciółki i wypinając jej język.
Poszłyśmy w stronę sali od biologi , tam gdzie miałyśmy mieć lekcje. Sara od razu pobiegła do nowego chłopaka.
-Hej Lucy chodź tu! - krzyknęła ja natomiast odpowiedziałam jej przecząco kiwając głową, że nie mam ochoty. Nagle rozbrzmiał dzwonek po całej szkole oznajmując, że zaraz lekcja. Wchodząc po kolei do klasy zajęłam swoje miejsce i czekałam na dalsze interakcje.
- Dzień dobry wszystkim. Chciałabym wam przedstawić nowego chłopaka, który będzie z wami w klasie. Poznajcie Rayana Butlera.

26.02.2014

Rozdział 5

- Mamo? Mamo to ty?- zapytałam nie pewna i weszłam na schody. 
-Hallo?? - usłyszałam tylko szuranie na schodach.
Zeszłam pomału zeskakując z jednego na drugi schodek. Usłyszałam jak coś szura w kuchni, było ciemno nic nie widziałam. Zobaczyłam za sobą jak drzwi się ruszały do przodu i do tyłu. Stałam osłupiona nie wiedząc co robić czy ucikać stąd jak najdalej czy iść zaciekawiona. Wybrałam drugą opcje. Podeszłam bliżej drzwi i wptrywałam się w głęboką ciemność. Stojąc zamyślona przerwał mi trzask drzwiami przed moim nosem. Przerażona wbiegłam na górę i zatrzasnęłam drzwi. Poczułam na sobie czyjąś rękę zanim zdąrzyłam się odwrócić nóż wylądował w mojej klatce piersiowej.
  Zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół obejrzeć się w lustrze. Bałam się chodzić po ciemku więc zapaliłam wszystkie światła i weszłam na górę opadłam spowrotem na łóżko i zamknęłam oczy chcąc zapomnieć o tym koszmarze. Usłyszałam ciche szmeranie na dole. Znowu. Otworzyłam drzwi rozejrzałam się i zrobiłam to samo co na początku. To nie było nic strasznego. To była mama gdzebiąca w naszej lodówce. Popatrzyłam na nią chwilę i chciałam już iść kiedy poczułam rękę na moim nadgarstku ciągnącą w przeciwną stronę. Popchnęła mnie na ścianę, podnosła rękę, którą zaraz miała mnie uderzyć kiedy nagle zdałam sobie sprawę,że nie stoi tak blisko mnie i mogę ją uderzyć. Kiedy upadła na ziemię wbiegłam na ojca schodzącego pół trzeźwego (czyt. był zaspany). 
- Co tu się dzieje Lucy?! Czyżby cicha impreza? - zapytał przecierając oczy.
-Nie tato. To wszystko mama.. Zresztą zejdź na dół to zobaczysz. 
-Dobrze skoro mówisz, że mama to ci wierzę bo mam jej już szczerze dosyć i wiem, że teraz stać ją na wszystko.
Kiedy zszedł na dół ja po cichu zbiegłam za nim i stałam jak osłupiona. Mamy nie ma. Uciekła. Tak po prostu.. uciekła. Pod lodówką było mnustwo wyciągniętego jedzenia , a drzwi zostawiła otwarte. Tata wiedział, że to wszystko ona. Zrozumiał bez słów , że uciekła. 
-Kochanie idź spać ja tu posprzątam. - powiedział zrezygnowany.
-Poczekaj pomogę ci.
-Nie poradzę sobie jeszcze brakuje żeby tu wróciła i cię zabrała. 
Jak powiedział tak zrobiłam. Weszłam po mału na górę i Zakryłam się szczelnie kołdrą. Nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałamo tym, że teraz mogę żyć wiecznie w niebezpieczeństwie. Sięgnęłam po telefon i zaczęłam pisać do Rayana. 
Do Rayana.
Hej przepraszam, że tak w nocy ale możesz wejść na fb ? Chciałabym z tobą porozmawiać.. 
Po 5 minutach dostałam odpowiedź przez, którą uśmiechnęłam się pierwszy raz w tę noc.

Od Rayana.
Hej, jasne , że tak. Nie mogłem dziś zasnąć myślałąem o tobie ;* 

Schowałam telefon pod poduszkę i wyciągnęłam laptopa z szawki. Odpaliłam go i od razu zalogowałam się na facebook'a. Zauważyłam
zieloną kropkę przy imieniu osoby, którą bardzo dobrze kojażę i jej właśnie potrzebuję.
R:Hej, co chciałaś?
J: Hej, chciałam z tobą porozmawiać o nas..
R: Hola, hola! O jakich nas? To znaczy nie przeszkadzałoby mi to ale dopiero co się poznaliśmy i wydaję mi się, że dziewczyny nie są takie.. :D
J:Haha nie o to chodzi! Chciałabym się dowiedzieć czy nawet gdybym była biedna lub jakaś tak ułomna to byś mnie lubił?
R: Hmm nie wiem nawet teraz jaka jesteś bo dopiero 2 raz rozmawiamy.
J: Ehh no tak chyba trochę się z tym pośpieszyłam ale czasami jakoś mi się wydaje, że ludzie udają, że mnie lubią.
R: Nie martw się tym ;) Teraz idź spać bo z tego co wiem dziewczyny są złe jak się nie wyśpią ;D
J: Haha okej dobranoc o 4 nad ranem ;))
R: Heh dobranoc ;))
Zamknęłam laptopa o poszłam spać. To była męcząca noc. Kiedy już miałam zasnąć usłyszałam pukanie do drzwi.



_______________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście (o ile ktoś czekał) ale wiecie szkoła, obowiązki.. teraz jeszcze mama wyjechała ;/ mam nadzieję, że rozumiecie i komentujcie błagam!! :) 

16.02.2014

Rozdział 4

- Czego tu jeszcze chcesz mówiłam ci, że nie chcę cię już widzieć! - krzyknęłam na widok mojej matki. Miałam jej już dość jak na dzisiejszy dzień.
- Jak ty się odzywasz do własnej matki! Chyba nie wiesz co to znaczy szacunek niewychowany bachorze ! - wrzasnęła rzucając się na mnie i ciągnąć za włosy jakby miała mnie zaraz uderzyć.
- Auaaa! Puść mnie! Tatooo! - darłam się w niebo głosy aż ktoś usłyszy mój krzyk i mnie uwolni.
- Co się stał... - urwał w pół zdania i podbiegł do mnie i szarpiącej się matki.
-Co ty do cholery wyprawiasz! Nie dość, że przyłazisz do domu całkiem pijana z obcym facetem to jeszcze mi córkę bijesz! O nie moja droga jutro ostatni raz cię widzę. A wiesz gdzie? W drzwiach frontowych z walizkami ! I nie obchodzi mnie to gdzie pójdziesz ma cię tu już jutro nie być, rozumiesz? -złapał ją za koszulkę i przybliżył jakby miał ją zaraz pocałować , lecz tylko jej groził.
- I więcej nie chcę cię tu widzieć. Nawet w pobliżu tego domu. - dokończył i ją "puścił". 
-Tato nie musiałeś tego robić.. - wymruczałam
-Kochanie musiałem. Uwierz tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie, w końcu będziesz mogła zapraszać koleżanki. I myślę o wyprowdzce. - powiedział z uśmiechem oglądając się jak mama zaczęła się pakować w drugim pokoju.
- Jak to wyprowadzce? - zapytałam nie co nie zadowolona  z powodu Sary.
- Spokojnie po prostu do innego domu ale w tym mieście. - mrugnął uspokojając mnie i wychodząc z pokoju. Spojrzał jedynie na chwilę z obrzydzeniem na mamę i zbiegł z schodów. Wyprowadzcka? Hmm czemu nie chciałbym mieć w sumie większy pokój w tym się już nie mieszczę. Napisałam jedynie SMS' a do Sary i zasiadłam przy książce. 
*Do Sary*
Jejku nie zgadniesz co się dziś wydarzyło! Jeśli masz dostęp to wejdź jutro o 11:00 na facebook'a mam wiele do opowiedzenia..

Siadając z książką spojrzałam na zegarek na , którym widniała godzina 23:00. Zrezygnowałam z książki i zakryłam się szczelnie kołdrą. Zanim zasnęłam pomyślałam trochę o przyszłości tej znajomości z Rayanem i o tym wszystkim co się dziś zdarzyło. Zanim się obejrzałam pogrążyłam się w głęboki sen. 



________________________________________
Niestety rozdziały nie będą pojawiały się dosyc często bo zaczęła się szkoła .. sami rozumiecie;// Miłego czytania i komentujcie bo to bardzo motywuje <3 

13.02.2014

Rozdział 3

Po 2-godzinnym spotkaniu obie rozeszłyśmy się w swoje strony. Kiedy weszłam do domu zdziwiłam się bo była cisza jak nigdy. Rozejrzałam się dookoła, nie było nikogo. Weszłam na górę i zobaczyłam jak moja matka siedzi przy MOIM laptopie i siedzi na MOIM facebook'u.
-Mamo! Co ty tu robisz?! - wrzasnęłam zauważając , że pisze z kimś na czacie chodź nie byłam pewna z kim.
-Rozmawiam nie widzisz? - powiedziała nie odrywając wzroku od ekranu.
-Na moim facebook'u? Wynoś się stąd! - krzyknęłam i wyciągnęłam ją z mojego pokoju. Usiadłam na krześle i spojrzałam na imię i nazwisko na małym okienku w prawym dolnym rogu.
- No nie! Jesteś nie możliwa! Nienawidzę cię! Tata miał co do ciebie rację! A ja głupia chciałam dać ci szansę na poprawę. Myślałam, że skoro wróciłaś do domu to jakoś się dogadamy a ty zepsułaś mi relacje z jedynym chłopakiem, którego lubiłam a on to odwzajemniał! Nie chcę cię więcej widzieć!- wykrzyczałam jej to prosto w twarz wiedząc, że napisała do Rayana. Yghh! Nie cierpię jej! Muszę mu to wszystko wyjaśnić ale nie mogę mu powiedzieć o mojej matce ..
*czat*
J- Hej, przepraszam za to co napisała moja koleżanka. Wkradła mi się na facebook'a przepraszam mam nadzieję, że mi wierzysz.
R- Hej, jasne wiedziałem , że to nie ty ;)
J- Uff! Kamień z serca :)
R- Hehe to co tam u ciebie?
J- Eh no jakoś leci a u ciebie?

R- Też muszę napisać referat do szkoły. Po co w ogóle komu szkoła?!
J- Też się czasem nad tym zastanawiam ;) A tak po za tym to gdzie mieszkasz?
R- W Ameryce a ty?
J- Oo ja w Kanadzie trochę daleko :(
R- No niestety :/
J- Przepraszam ale muszę kończyć wiesz, szkoła..
R- Spoko rozumiem to może do późna a jak nie to do jutra ;)
J- No na razie ;*
R- Mmm z ";)" przechodzisz na buziaczka ? Szybkie kroki stawiasz ^^
Nie opisywałam już na to tylko się uśmiechnęłam i wyłączyłam komputer. Niestety jutro do szkoły,a ja nawet nic nie zrobiłam. Świetnie. Przebrałam się w luźny dres i podkoszulkę. Usiadłam na łóżku i myślałam o Sarze, Rayanie, mojej matce.. Ehh gdybym tylko mogła skoczyć w przyszłość i być już pełnoletnią.. Wdrapałam się na mój całkiem szeroki parapet i wpatrywała się w małe płatki śniegu, które spadały na ziemię. Chciałabym  być jak one. Są takie małe, delikatnie i wolne. Otrząsając się podchodząc do mojego kalendarza przy biurku sprawdziłam za ile będę miała 18 lat. Nie do wiary! Już za 48 dni będę miała moje wymarzone 18 urodziny! O Mato jestem taka szczęśliwa! Wtedy będę jak te małe płatki śniegu. Wchodząc do łazienki zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Czułam jak ciepłe kropelki wody spływały po moim ciele,w końcu się zrelaksowałam... Wychodząc złapałam z krzesła przygotowaną piżamę i szybko się zwinęłam z powrotem do łazienki za nim ktoś zauważy mnie gołą paradującą po pokoju. Usiadłam przy lampce i zaczęłam czytać moją ulubioną książkę. Czułam się jakby nic już nie mogło mi zepsuć humoru w ten wieczór lecz jednak w moim domu zawsze musi się coś stać bo mój dom to dom wariatów. 

9.02.2014

Rozdział 2

- Co ten facet robi w naszym domu?! - wstał tata i podbiegł w stronę matki stojącej w drzwiach frontowych z jakimś mężczyzną, inaczej mówiąc, pijak. Tata ostro się zdenerwował i mówiąc prosto z mostu wywalił faceta za drzwi a swoją żonę (o ile można ją tak nazwać) zaciągnął do domu i zaczął wrzeszczeć.
- Co ty sobie wyobrażasz przyprowadzając do domu jakiegoś pijaka?!
- W takim razie skoro on jest pijakiem to ja też. - powiedziała lekko trzeźwa mama.
- No co ty nie powiesz? Nie wiesz, że w domu jest dziecko? -  w takim stanie jakim był teraz tata nie widziałam go nigdy. Często się wkurzał co racja to racja ale żeby aż tak? Może i mama źle zrobiła ale ja robiłam gorsze rzeczy.
- Odsuń się ode mnie! Zadzwonię na policję !! - dla odmiany teraz mama krzyczała.
- Nic ci nie robię ale jeżeli jeszcze raz wywiniesz mi taki numer to możesz pożegnać się z domem. - odrzekł po cichu tata.
- Em wiecie nie chcę wam przeszkadzać ale ja chyba wyjdę, na razie tato. - uświadomiłam tatę i wyszłam. Mam już tego wszystkiego dość. Chcę już mieć te cholerne 18 lat i się wyprowadzić! Nie wiem gdzie, nie wiem za co ale na pewno nie będę tu dłużej siedzieć. Postanowiłam zadzwonić do Sary ona jedyna wiedziała co zrobić w takich sytuacjach, zawsze mnie pocieszała. Wyjęłam delikatnie telefon z kieszeni i szybko wybrałam numer.
- Sara? - zapytałam z nadzieją, że ma przy sobie telefon, a nie jej opiekunka.
- Tak, coś się stało?
- Em chyba tak. Możemy się spotkać?
- Poczekaj zapytam się Caitlin. - jej opiekunka tak sie nazywa.
- Jasne czekam.

- Mogę. Akurat ma dziś dobry humor. - mogłam poczuć jak się uśmiecha.
- To super spotkajmy się w parku.
- Jasne do zobaczenia.
- No pa.
Po schowaniu telefonu do mojej kurtki poszłam w stronę umówionego miejsca. Usiadłam na ławce i czekałam cierpliwie na przyjaciółkę. Miałam skrytą nadzieję, że pomoże mi przynajmniej poprawi trochę humor. Siedząc zamyślona w końcu zobaczyłam cień małej postaci przy drzewach. To Sara. Zawsze nie była zbyt wysoka. Podbiegłam i przytuliłam ją tak jakbym nie widziała jej dobrych paru lat, a widziałyśmy się jeszcze dziś.
- Matko nie uwierzysz jakiś koszmar!
- Co się stało?
- Nie wiem czy widziałaś mojego SMS'a ale nie możesz przychodzić do mnie przez jakiś czas...
- CO?!!- była tak samo zszokowana jak ja.
- Też jestem zła nie mogę się doczekać aż będę miała 18 lat wtedy się wyprowadzę a potem jak już ty też będziesz pełnoletnia wprowadzisz się do mnie i będziemy się widywać codziennie. - zapewniłam wtulając się w nią jak nigdy i zaczęłam płakać.
- Nie mogę się doczekać. Bardzo cię kocham. - przytuliła mnie mocniej chodź nie wiem czy to możliwe. Stałyśmy tak przez jakiś czas aż w końcu się ogarnęłyśmy, przetarłyśmy łzy i poszłyśmy usiąść na ławkę obie chyba byłyśmy już męczone tym całym przedstawieniem z naszym życiem. 

7.02.2014

Rozdział 1

Rano po zjedzeniu płatków odprowadziłam Sarę do "domu". Po drodze dużo rozmawiałyśmy o tym chłopaku okazało się, że nam obu się spodobał...Wracając zobaczyłam dużo par trzymających się za rękę,całujących się, ohh chciałabym mieć takie szczęście w życiu. Wieszając kurtkę na wieszaku wbiegłam na górę i od razu dopadłam się do laptopa. "
-Lucy!! Zejdź na dół musimy pogadać! - usłyszałam wyraźny głos taty słyszalny nawet na ulicy.
-Już idę! - odpowiedziałam krótko i jak powiedziałam tak zrobiłam. Zbiegając mało nie złamując sobie nogi ujrzałam tatę, który gotował obiad. Mmm naleśniki!
-Cześć to o czym chciałeś pogadać? - usiadłam na kanapę i odwróciłam się w jego stronę.
-Chciałbym porozmawiać z tobą o twojej matce... - wiedział, że nie lubię tego tematu ale chyba przyszła pora by o tym porozmawiać.
- Więc jak sama wiesz nie jest z nią dobrze popadła w nałóg.. I mam do ciebie małą prośbę. - Odłożył rękawicę na blat i usiadł obok mnie. Kiwnęłam głową by kontynuował.
- A konkretnie chodzi mi o to abyś nie zapraszała nikogo do domu. - podkreślił słowo "nikogo". Oniemiałam jak to mam nikogo nie zapraszać? Bo co bo moja matka jest alkoholiczką ? Rzeczywiście mi powód...
-Ale tato! - zerwałam się z kanapy i tupnęłam w podłogę jak małe dziecko.
-Przykro mi skarbie niestety musiało się t kiedyś stać ..
-Nienawidzę cię!
-Nienawidź swojej matki a nie mnie. - powiedział ledwo słyszalnie dla moich uszu, ponieważ byłam już na górze przy moim pokoju. Dlaczego mama musiała zacząć pić ? Dlaczego mi się to dzieje? Nie byłam jakimś okropnym dzieckiem.. Od razu napisałam o wszystkim Sarze. Najbardziej ubolewałam nad tym, że nie będę mogła widzieć się z nią. Zapytacie pewnie czemu? Przecież mogę do niej iść.. Nie, to nie takie proste. Niestety Sara mieszka w sierocińcu, jej rodzice zginęli w wypadku kiedy miała 8 lat. Żebym mogła ją odwiedzić muszę mieć 18 lat. Obie jesteśmy z rozbitych rodzin. Powiecie : "przecież twoja matka jest z twoim ojcem". No ta niby jest ale czy zachowuję się jak matka? Raczej nie. Siedząc tak zamyślona ogarnął mnie dźwięk przychodzącej wiadomości na facebook'u. O rajuśkuu to on!!
*czat*
R-Rayan
J-Ja
R- Hej ;)
J- Czeeść :)
R- Jak tam? Wyspałyście się chodź trochę?
J- Tak haha pomimo, że biłyśmy się poduszkami do 3 nad ranem :D
R- No to grubo hahaha
J- ta bardzo szkoda tylko, że nie mogę się z nią już widywać jedynie w szkole..
R- czemu?
J- eh nawet nie chce mi się o tym mówić ale w każdym bądź razie jeżeli nadal chcesz pisać to tylko ze mną bez Sary :(
R- szkoda to ja już nie będę pisać nara.. hahhaha :D
J- wiesz co nawet tak nie żartuj ! :D
R- czemu? ^^
J- Bo może spodobał mi się twój charakter? ^^
R- Mrr.. <3
J- Hahaha fajny jesteś :)
R- Ty też mam nadzieję, że to nie skończy się jedynie na głupich żartach ;)
J- ja też nie :)
- Lucy obiad!!
- Idę!
J- idę na obiad wejdę wieczorem na razie ;*
R- no pa ;)
*koniec czatu*
Zbiegając po schodach uśmiechałam się sama do siebie, ponieważ Rayan to jedyny chłopak, który mnie polubił. Od razu lepiej się czułam pomimo kłótni z tatą. Usiadłam przy stole na przeciwko ojca.
-A gdzie jest tak w ogóle mama? Chyba jej nawet w nocy nie było. - zapytałam patrząc na wolne miejsce obok mnie.
-Nie wiem skarbie pewni jak zwykle śpi pod monopolowym. - oznajmił mnie tata.
Po krótkiej wymianie zdań usłyszałam dzwonek do drzwi. Za równo ja jak i drugi osobnik w tym domu odwróciliśmy się w stronę głównego wejścia do domu.

______________________________________
Taki byle jaki ponieważ pisałam go 3 godziny  i jestem mega śpiąca ale mam nadzieję, że chociaż trochę się wam podoba i przepraszam za dłuższą nieobecność ale był u mnie mój brat :) Sami rozumiecie <3 Do następnego ;* 

3.02.2014

PROLOG

Mam na imię Lucy Shiper. Jestem 17-letnią dziewczyną z małego miasta w Kanadzie. Mieszkam z rodzicami,mamą alkoholiczką i tatą(tata jest akurat normalny). W szkole nie mam za dużo znajomych nie jestem jedną z tych lasek co puszczają się na prawo i lewo, w sumie to mam tylko jedną jedyną przyjaciółkę, Sarę. Sarę Manson. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No na reszcie jesteś! - krzyknęłam kiedy zobaczyłam Sarę w moich drzwiach. Przyszła do mnie na noc w końcu mamy ferie. Zabrałam jej torbę na górę i czekałam aż przyjdzie. Włączyłam facebook'a i od razu pisałyśmy do różnych osób nawet do tych co nie znamy aż w końcu na potkałyśmy całkiem miłego chłopaka był w naszym wieku.
-Hmm przystojny jest. - zaśmiałam się.
-No w tym masz rację.- po słowach Sary obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Rozmawiałyśmy z nim do 1 w nocy i stwierdziłyśmy, że jeszcze obejrzymy jakiś film i pójdziemy spać. Po obejrzeniu "Spring Brakers" Pościeliłam nam duże łóżko i się położyłyśmy. Ja niestety nie mogłam zasnąć za dużo myślałam o Rayanie, jest na prawdę fajny wydaję się jakbym znała go już kilka lat. Muszę z nim jutro pogadać.
-Sara, nie chrap ! - zaśmiałam się i szturchnęłam łokciem.
-C-co? - zapytała śpiąca.
-Ja nie chrapie!
- Właśnie, że tak! - uderzyłam ją poduszką i tak właśnie bawiłyśmy jak małe dzieci do 3 nad ranem.

                                                     

                                                      ZWIASTUN


______________________________________________________________
Polecam fajne blogi: KLIK i KLIK